Wszystko albo nic.
W mojej pracy regularnie powtarza się schemat, według którego jest czas kiedy nie dzieje się kompletnie nic, by zaraz potem nie wiedzieć w co ręce włożyć najpierw. Nie będę jednak narzekał, wszak to kolejne wyzwania i trzeba się ze wszystkim ogarnąć.
Wróciłem wczoraj z Lubomirski Festival 2018, gdzie wraz z Orkiestrą Akademii Beethovenowskiej interpretowaliśmy twórczość Szymanowskiego, Różyckiego, Szeluto i innych. Koncert, mimo napiętego planu warszawskiej katedry (msze, różańce i śluby, między które trzeba było wpleść wątki organizacyjne), spotkał się z gorącym przyjęciem publiczności i stojącą owacją.
W weekend trzeba było przygotować się na wydarzenia kolejnego tygodnia, a będą to nagrania muzyki teatralnej Stanisława Radwana, które będziemy realizować wraz z OAB do wtorku.
Resztę wydarzeń przedstawię w najbliższych dniach, zdradzę jedynie, że będzie trochę warsztatowo, trochę poetycko i na koniec perkusyjno-kameralnie.